Hej! Mój pobyt w Barcelonie niestety dobiegł już końca i wczoraj wróciłam do domu. Pierwszy raz miałam tak, że autentycznie było mi smutno, kiedy musiałam opuścić to miejsce. Tydzień to zdecydowanie za mało, by móc poznać to miasto. Ale było tak faaaaajnie! Barcelona jest cudowna, niesamowicie różnorodna, to jedno z tych niewielu miejsc, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie i odnajdzie jakiś własny, osobisty powód, by móc pokochać to miasto. Każda część Barcelony była inna i na swój sposób wyjątkowa. Ja osobiście uwielbiam nadmorskie miejscowości pełne życia i energii, a tam było ją czuć na każdym kroku.
Marzyłam o Barcelonie od dobrych kilku lat, a od dwóch lat zbierałam się, żeby tam pojechać, jednak ciągle wybierałam inne miejsca. W końcu, rok temu postanowiłam sobie, że w tym roku jadę albo tam, albo nigdzie! Początkowo chciałam lecieć w maju, ale jednak były to zbyt ambitne plany. Stanęło na sierpniu, bo wtedy znalazłyśmy jeszcze w miarę tanie loty.
Żeby nie było tak kolorowo przyznam, że już od samego początku (czyli od planowania) miałyśmy pecha i po kolei wszystko szło nie tak. Później, w dzień wylotu spóźniłam się na pociąg, a już na miejscu, o 1 w nocy okazało się, że zostawiłam rezerwacje z hotelu w samochodzie (pozdrawiam moje roztargnienie). Ale to akurat nie było aż tak ważne, mam ten talent do odnajdywania się w każdym miejscu i szybko udało nam się znaleźć hotel. Pierwsze kilka dni było spokojne, ale po jakimś czasie klimat w Hiszpanii chyba przestał mi służyć. Z racji tego, że byłam już w ciepłych krajach, to arogancko byłam pewna, że mój organizm jest przyzwyczajony do takiego klimatu i upałów i wszystko będzie ok… No, nie do końca ;p. Po trzech dniach coś dziwnego zaczęło się dziać z moimi ustami… Już wcześniej dziewczyny narzekały, że mają suchą skórę i usta, ale ja nic takiego u siebie nie zauważyłam. A potem moje wargi zaczynały się robić coraz ciemniejsze i ciemniejsze, aż w końcu miały mocny, różowy kolor, jakbym nałożyła jakąś jaskrawą pomadkę. Na drugi dzień było jeszcze gorzej. Obudziłam się i spojrzałam w lustro i moje usta były OLBRZYMIE. Były mniej więcej rozmiaru ust Kylie Jenner i wyglądało to tak śmiesznie, że najpierw zaczęłam się śmiać, a potem przypomniałam sobie, że jestem w Barcelonie, że zaraz wyjdę do ludzi a moje usta wyglądają jak po nieudanym botoksie i będę wszystkich odstraszać na ulicy. Trochę się wtedy podłamałam, no ale… co mogłam na to poradzić? Nic. Musiałam uświadomić sobie, że nie da się wszystkiego idealnie zaplanować i przewidzieć i mimo, że moje usta wyglądały jak ponton przez połowę wyjazdu, nie przeszkadzało mi to w zabawie i czerpaniu jak najwięcej pozytywnych chwil. Druga sprawa… Oczywiście stwierdziłam, że skoro nigdy mocno nie spaliłam się na słońcu, to nie muszę używać żadnych filtrów przeciwsłonecznych. Wyszło na to, że opalałam się na brązowo, ale w miejscach, gdzie zaczynał się strój kąpielowy, byłam spalona na czerwono-purpurowo (w tym wysoko na udach i każde podniesienie nogi powodowało ból). Nie przeszkadzało mi to jednak w codziennym pokonywaniu kilometrów i zwiedzaniu, jestem zdeterminowana, jeśli chodzi o takie sprawy. 😉 Więc, z tego wyjazdu wyniosłam dwie rzeczy: 1. Muszę przestać być irytująco pewna swoich przekonań i uparta i zacząć być bardziej ostrożna i przygotowana na wszystko. 2. Pokochałam moje małe, cienkie usta i nigdy, nigdy w życiu ich nie powiększę!
I mimo tych wszystkich wypadków i przeciwności losów, byłam tam cudownie szczęśliwa i powtórzyłabym wszystko dokładnie tak samo, gdybym mogła.
Dzisiaj mam dla was trochę zdjęć z pierwszych dni, mam ich więcej w zanadrzu, ale chcę je podzielić na kilka postów. Pierwszego dnia nie wzięłam ze sobą aparatu, dlatego fotorelację zaczynam od dnia drugiego. W pierwszy dzień postanowiłyśmy odpuścić sobie zwiedzanie i większość dnia spędziłyśmy na plaży, pływając w pięknej, turkusowej wodzie i opalając się na plaży. Wieczorem spacerowałyśmy promenadą wzdłuż plaży i nasz spacer skończyłyśmy na hotelu W, za którym jest punkt widokowy. Z całego wyjazdu najmilej wspominam właśnie ten moment, było tam tak przyjemnie, spokojnie i klimatycznie. Z pobliskiego baru leciała chillowa muzyka, a my leżałyśmy sobie na murku podziwiając piękne widoki i zachodzące słońce na horyzoncie. Trochę żałuję, że nie mam żadnych zdjęć z tamtego dnia, ale ostatniego dnia wróciłyśmy w dokładnie to samo miejsce, więc w ostatnim poście pewnie pojawi się jakaś fotka stamtąd.
Drugiego dnia postanowiłyśmy trochę pozwiedzać. Niedaleko naszego hotelu znajdował się jeden z budynków zaprojektowanych przez Gaudiego, czyli najważniejszego architekta w Barcelonie, więc tam poszłyśmy najpierw.
Ten budynek (Casa Batllo) podobał mi się najbardziej, bo przypominał mi styl z filmów Tima Burtona, który uwielbiam.
Następną kamienicą Gaudiego, który widziałyśmy była Casa Mila. Budynki podziwiałyśmy od zewnątrz, kolejki do zwiedzania były zbyt długie, by się nawet zastanawiać nad kupnem biletów. 😉
Idąc w stronę Sagrady Familii natrafiłyśmy na ten uroczy budynek. Nie wiem, co to może być, ale te wieżyczki są cudowne, jak z zamku Disneya.
Ta sowa przeszywa swoim spojrzeniem. 😀
No i jest! Najważniejsza katedra w Hiszpanii, Sagrada Familia. Myślę, że cały fenomen tej katedry polega na tym, że jest unikalna i nie przypomina stylem żadnego innego budynku. Przez to, że jest niedokończona, cały czas jest w remoncie ;). Na mnie zrobiła ogromne wrażenie i pierwszy raz miałam tak, że nie mogłam oderwać od czegoś wzroku, haha. Wyglądała tak mrocznie i potężnie i bardzo mi się to spodobało.
Następnie ruszyłyśmy w stronę parku Gaudiego, po drodze natrafiłyśmy na małe zielone ptaszki/papużki (?), które ukrywały się w palmach.
Dotarłszy do parku okazało się, że bilety dostępne są dopiero na godzinę 20:30, a nie uśmiechało nam się czekać 4 godzin w jednym miejscu, więc zrezygnowałyśmy i kupiłyśmy bilety na następny dzień, po czym wróciłyśmy na plażę. Po drodze miałyśmy ładne widoki ze wzgórza.
W międzyczasie zrobiłyśmy trochę zdjęć 😀
Znalazłyśmy fajną knajpkę z rozłożonymi kanapami z widokiem na port i palmy. Ja wzięłam pizzę, ponieważ jako największy miłośnik pizzy na świecie, testuję ją w każdym kraju, w jakim się znajdę!
Wzdłuż plaży znajdowały się oddzielne ścieżki dla rowerów i dla pieszych wśród palm, wyglądało to cudownie!
Kiedy próbujesz pozować, a twoja przyjaciółka cię rozśmiesza <3.
Armia kaktusów przy plaży <3.
W Hiszpanii o każdej porze dnia dużo osób uprawia jakiś sport, najczęściej na plaży. Miło było sobie siąść i pogapić się na przystojnych hiszpanów grających w siatę :P.
Po moich postach z podróży chyba już zdajecie sobie sprawę z mojej obsesji na punkcie fotografowania palm? 😀
To by było na tyle ze zdjęć z drugiego dnia. Dajcie znać, jak wam się podoba taka forma postów. Buziaki i do zobaczenia niebawem!
20 Comments
Karina
Ale fajne zdjęcia! Chętnie przeniosłabym się teraz w te miejsca! 🙂
Justyna Książek
Naprawdę świetne zdjęcia! Muszę się tam kiedyś wybrać 🙂
http://justynaksiazek.blogspot.com
www.kasiaekiert.pl
i jak smakowała pizza?
Dalena
była pyszna <3
Dana
I love Bercelona, i think its one of the most beautiful and vibrant cities in the world x
Dana
GIVEAWAY on Fashion Dew
Dalena
you’re right!
Tosia Antonina
Jak pięknie, mój boże. Jako dziecko byłam kiedyś w Hiszpanii w jakimś małym miasteczku i mieliśmy jechać na wycieczkę do Barcelony. Nie mam pojęcia co mną kierowało, ale wolałam zostać w domu! Zazdroszczę wyjazdu:(
Dalena
kiedyś jeszcze się uda! :*
Eni Abeni
Barcelona is probably the city I love most in the world. I have been there many times and every time I return I like even more. Love your outfit Dalena, perfect for summer!!! Have a nice day, kisses (and thank you for your visit),
Eni
Eniwhere Fashion
Eniwhere Fashion Facebook
Dalena
I love Barcelona as well <3
Angela
Casa Batllo <3 Oj zakochałam się :)! Mega!
Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam na nowy post! Pozdrawiam.
Marger
piękne zdjęcia, cudownie tam! 🙂
Marzena Bartosz
Zatkało mi dech w piersiach. Lubię oglądać takie fotoleracje 🙂
Patrycja
Jeszcze nigdy nie byłam w Hiszpanii, a wydaje się być pięknym krajem ! Twoje zdjęcia idealnie ukazują piękno Barcelony ! *.* Będąc au pair tutaj w Anglii miałam okazję poznać kilka Hiszpanek. Muszę przyznać, że nie polubiłam ich aż tak bardzo, jak marzy mi się zobaczenie ich państwa, haha 😀
Dalena
w barcelonie też natknęłam się na wiele niemiłych hiszpanek ;p chyba po prostu tak mają. za to faceci bardzo mili i pomocni ^^
juliA
Byłam w Barcelonie pare razy i strasznie mi się tam podobało, uwielbiam Hiszpanie i za rok znów próbuję się tam wybrać tym razem na obóz.
A co do ust to może jedzenie ci zaszkodziło? Jak wspomniałaś o Kylie Jenner to przypomniał mi się ten odcinek gdzie Kris Jenner strasznie spuchły usta na wakacjach, musisz to wpisać w google na serio. XD
Śliczne zdjęcia!
little-jay999.blogspot.com
Dalena
hahah oglądałam ten odcinek, jestem na bieżąco z kardashianami xD Ale u mnie na szczęście nie było takiej tragedii 😀
Olga Ms.Wild Head blog
Jak tam cudnie, świetne zdjęcia 😉
Dreammerin
Architektura jest niesamowita, taka niestandardowa i kreatywna! O taaak! Marzą mi się takie widoki ;-)) Miłego weekendu! Pozdrawiam 😉
emza
Ale pięknie! Świetne zdjecia, gratuluje spełnienia marzenia:*